Draco
Po ciągłych prześladowaniach kumpli, nie miałem większego wyboru i musiałem iść załatwić to pozwolenie.
- Dzień dobry profesorze. Miałby pan chwilę? – zapytałem kiedy drzwi przede mną się otworzyły.
- Tak, tak oczywiście – odpowiedział zapraszając mnie gestem ręki. Kiedy tam wszedłem zamurowało mnie. Siedziała tam jak gdyby nigdy nic.
- Ja już i tak miałam się zbierać. Do widzenia.
- Do widzenia Lexi – odpowiedział nauczyciel podchodząc do biurka.
Śledziłem każdy jej ruch. Ona też mi się przyglądała. Kiedy zaś przechodziła obok mnie niby to 'przypadkiem' potrąciła mnie w ramię. Posłałem jej mordercze spojrzenie na co odpowiedziała tylko wrednym uśmieszkiem i wyszła.
- Panie Malfoy, czego by pan sobie życzył?
- Chciałbym przeprowadzić w sobotę kwalifikacje i trening.
- Oczywiście. Usiądź – wskazał na krzesło po czym zaczął pisać – Proszę bardzo – powiedział po chwili podając mi zwój pergaminu.
- Dziękuję. Do widzenia - podziękowałem i skierowałem się do wyjścia.
- Byłbym zapomniał – odezwał się kiedy miałem już otwierać drzwi - Gdybyście potrzebowali pomocy przy strategii to z tego co wiem to Alexia jest dobra w takich rzeczach.
- Obejdzie się – rzuciłem wychodząc. Mogłaby być nawet jedyną osobą która umie opracować strategię, ale w życiu nie poprosiłbym jej o pomoc. Malfoy'owie o nic nie proszą.Zresztą w strategiach byłem najlepszy o czym każdy wiedział i nie potrzebowałem niczyjej pomocy.
Cały tydzień minął jakby jednym machnięciem różdżki. Obudziły mnie krzyki dobiegające zza drzwi. Zegar wskazywał wpół do dziesiątej. Zwlokłem się z łóżka klnąc na cały świat.
- Co znowu? – warknąłem na Blaise'a i Teodora stojących za drzwiami
- Trening
- O szlak!
- Zbieraj się. Czekamy w szatni.
Wyjąłem z szafy pierwsze lepsze ubrania. Potem wziąłem z kuchni jeszcze kanapkę, którą zjadłem idąc do szatni. Wszyscy już tam czekali. Nie przejmując się nikim spokojnie przebrałem się w strój do quiditha. Kwalifikacje przebiegły szybko skład praktycznie był taki sam jak w zeszłym roku. Wytłumaczyłem wszystkim taktykę i zaczęliśmy grać. Poszło nieźle ale wiedziałem, że jeżeli chce wygrać z Gryfonami, muszę mieć jakiegoś asa w rękawie.
- Dzień dobry profesorze. Miałby pan chwilę? – zapytałem kiedy drzwi przede mną się otworzyły.
- Tak, tak oczywiście – odpowiedział zapraszając mnie gestem ręki. Kiedy tam wszedłem zamurowało mnie. Siedziała tam jak gdyby nigdy nic.
- Ja już i tak miałam się zbierać. Do widzenia.
- Do widzenia Lexi – odpowiedział nauczyciel podchodząc do biurka.
Śledziłem każdy jej ruch. Ona też mi się przyglądała. Kiedy zaś przechodziła obok mnie niby to 'przypadkiem' potrąciła mnie w ramię. Posłałem jej mordercze spojrzenie na co odpowiedziała tylko wrednym uśmieszkiem i wyszła.
- Panie Malfoy, czego by pan sobie życzył?
- Chciałbym przeprowadzić w sobotę kwalifikacje i trening.
- Oczywiście. Usiądź – wskazał na krzesło po czym zaczął pisać – Proszę bardzo – powiedział po chwili podając mi zwój pergaminu.
- Dziękuję. Do widzenia - podziękowałem i skierowałem się do wyjścia.
- Byłbym zapomniał – odezwał się kiedy miałem już otwierać drzwi - Gdybyście potrzebowali pomocy przy strategii to z tego co wiem to Alexia jest dobra w takich rzeczach.
- Obejdzie się – rzuciłem wychodząc. Mogłaby być nawet jedyną osobą która umie opracować strategię, ale w życiu nie poprosiłbym jej o pomoc. Malfoy'owie o nic nie proszą.Zresztą w strategiach byłem najlepszy o czym każdy wiedział i nie potrzebowałem niczyjej pomocy.
Cały tydzień minął jakby jednym machnięciem różdżki. Obudziły mnie krzyki dobiegające zza drzwi. Zegar wskazywał wpół do dziesiątej. Zwlokłem się z łóżka klnąc na cały świat.
- Co znowu? – warknąłem na Blaise'a i Teodora stojących za drzwiami
- Trening
- O szlak!
- Zbieraj się. Czekamy w szatni.
Wyjąłem z szafy pierwsze lepsze ubrania. Potem wziąłem z kuchni jeszcze kanapkę, którą zjadłem idąc do szatni. Wszyscy już tam czekali. Nie przejmując się nikim spokojnie przebrałem się w strój do quiditha. Kwalifikacje przebiegły szybko skład praktycznie był taki sam jak w zeszłym roku. Wytłumaczyłem wszystkim taktykę i zaczęliśmy grać. Poszło nieźle ale wiedziałem, że jeżeli chce wygrać z Gryfonami, muszę mieć jakiegoś asa w rękawie.
Lexi
Mimo, że nie należałam do osób które w weekend lubią się wylegiwać to akurat w sobotę pozwoliłam sobie poleniuchować prawie do dziewiątej. Kiedy przyszłam na śniadanie była tam zaledwie garstka osób. Po zjedzeniu trzech dużych kanapek ruszyłam s powrotem do pokoju. Weszłam do garderoby gdzie zanurzyłam dłoń w wiszące na wieszakach ubrania. Wyjęłam spomiędzy nich moją katanę* i wyszłam. Oddaliłam się od zamku na taką odległość by mieć pewność że nikt mnie nie zobaczy. Zaczęłam przecinać powietrze tak jakbym walczyła z prawdziwym przeciwnikiem. Atakowałam, obracałam w dłoni i zadawałam ciosy. Skończyłam po jakieś godzinie. Kiedy byłam w pewnej odległości od boiska gdy usłyszałam głosy. Wyostrzyłam wzrok by zobaczyć co się dzieje. Kilkoro uczniów grało w jakąś grę. Wujek mówił mi coś, że w tej szkole mają jakieś swoje mecze ale nie interesowało mnie to zbytnio dlatego odeszłam.
Draco
Po skończeniu treningu razem z Diabłem i Nott'em poszedłem do Wielkiej Sali gdzie już prawie skończyło się śniadanie. Mimo wszystko zdążyliśmy jeszcze spokojnie zjeść.
- Zdajesz sobie sprawę, że potrzebujemy czegoś ekstra by wygrać ten mecz?
- Nie no Diable jestem takim idiotą, że nie wiem – warknąłem.
- Dobra ale czy ty zawsze musisz się na mnie pieklić?
- Jak rzucasz takie idiotyczne uwagi to muszę – odpowiedziałem kończąc rozmowę.
Resztę weekendu spędziłem ucząc się i odrabiając lekcje. Nauczycielom coś odwaliło i nie wiedzieli ile mają zadać.
- To jak masz już jakąś taktykę? Bo wiesz mecz jest za niecałe dwa tygodnie – odezwał się Nott na wtorkowym śniadaniu. Nikt tak jak on nie potrafił rozwalić w miarę dobrze rozpoczętego dnia.
- Przecież mówiłem że coś wymyślę.
- To myśl szybciej bo ci czasu zabraknie.
- Zapewniam cię, że nie masz się czego obawiać.
- Wcale się nie obawiam. Po prostu chcę mieć pewność, że nie wyskoczysz z czymś godzinę przed meczem.
Wstałem od stołu i skierowałem się do drzwi.
- A ty dokąd?
- Zabini czy ty jesteś moją matką, że musisz wszystko wiedzieć?! Bo tak szczerze to mi na nią nie wyglądasz.
Wywrócił tylko oczami i wrócił do śniadania. Ja zaś udałem się w stronę klasy gdzie odbywały się starożytne runy.
*Katana - miecz japoński czasami zwany mieczem samurajskim.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich. Wiem, że długo mnie tu nie było ale ten tydzień było mocno zakręcony. Myślę że następne rozdziały będą dodawane już normalnie. Nie przynudzam już i życzę miłego czytania. Pa.
Nikt Ważny
- Zdajesz sobie sprawę, że potrzebujemy czegoś ekstra by wygrać ten mecz?
- Nie no Diable jestem takim idiotą, że nie wiem – warknąłem.
- Dobra ale czy ty zawsze musisz się na mnie pieklić?
- Jak rzucasz takie idiotyczne uwagi to muszę – odpowiedziałem kończąc rozmowę.
Resztę weekendu spędziłem ucząc się i odrabiając lekcje. Nauczycielom coś odwaliło i nie wiedzieli ile mają zadać.
- To jak masz już jakąś taktykę? Bo wiesz mecz jest za niecałe dwa tygodnie – odezwał się Nott na wtorkowym śniadaniu. Nikt tak jak on nie potrafił rozwalić w miarę dobrze rozpoczętego dnia.
- Przecież mówiłem że coś wymyślę.
- To myśl szybciej bo ci czasu zabraknie.
- Zapewniam cię, że nie masz się czego obawiać.
- Wcale się nie obawiam. Po prostu chcę mieć pewność, że nie wyskoczysz z czymś godzinę przed meczem.
Wstałem od stołu i skierowałem się do drzwi.
- A ty dokąd?
- Zabini czy ty jesteś moją matką, że musisz wszystko wiedzieć?! Bo tak szczerze to mi na nią nie wyglądasz.
Wywrócił tylko oczami i wrócił do śniadania. Ja zaś udałem się w stronę klasy gdzie odbywały się starożytne runy.
*Katana - miecz japoński czasami zwany mieczem samurajskim.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich. Wiem, że długo mnie tu nie było ale ten tydzień było mocno zakręcony. Myślę że następne rozdziały będą dodawane już normalnie. Nie przynudzam już i życzę miłego czytania. Pa.
Nikt Ważny
Świetny rozdział, jak zawsze zresztą :) Myślę, że Lexi przyczyni się do powstania strategii na mecz z Gryfonami :) Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuń